PTK Pabianice - CCC Polkowice 49:80 (8:35, 11:14, 13:13, 17:18)

Tragiczna pierwsza kwarta będzie miała prawo odbić się nocnymi koszmarami dla całej naszej drużyny. Spokojną spać może za to Valeriya Musina, która już po 4 minutach meczu miała na koncie 10 pkt. To głównie ona razem z Nnemkadi Ogwumike była motorem napędowym polkowickiej lokomotywy, która z każdą kolejną akcją rozpędzała się coraz szybciej. O grze gospodyń w tej części meczu można powiedzieć niewiele. Więcej strat niż punktów i fatalna defensywa. Dodatkowo przeciwniczki wrzuciły nam pięć z siedmiu swoich wszystkich „trójek”. Pabianiczanki przez całe spotkanie tylko dwie.

W kolejnych dziesięciu minutach trener Jacek Winnicki zaczął wprowadzać rezerwowe i gra się trochę wyrównała, ale przewaga polkowiczanek była zbyt duża. Dwoiła się i troiła Agata Gajda, której wyraźnie zależało. Być może dlatego, że jeszcze nie dawno występowała w CCC. W ekipie gości przodowały Magdalena Leciejewska i Valeriya Berezhynska. Po pierwszej połowie strata 30 pkt. nie wyglądała ciekawie, a szczerze powiedziawszy nie zanosiło się na wielką poprawę.

Trzecia kwarta przyniosła jednak więcej pozytywnych aspektów, niż można sobie było wyobrażać. Pabianiczanki zaczęły grać odważniej i wykazały dużo waleczności. Po początkowych akcjach Piestrzyńskiej i Bogackiej tliła się jeszcze iskierka nadziei, że nasze koszykarki odrobią chociaż część strat. Wtedy wzięły się do pracy zagraniczne gwiazdy CCC, a kolejny rzut za 3 pkt. „sprzedała” nam Belinda Snell. Swoje zrobiła Musina i mimo zaangażowania zawodniczek PTK kwarta była remisowa.

Ostatnia część meczu była jeszcze lepsza w wykonaniu miejscowych, które zaczęły od prowadzenia 7:0. Niestety było zbyt mało czasu, żeby myśleć o jakimś korzystniejszym wyniku. Zawodniczki z Polkowic i tak odrobiły swoje punkty i potwierdziły klasę jak na lidera tabeli przystało.

Na pomeczowej konferencji trener Edyta Koryzna pochwaliła swoje zawodniczki za hart ducha i nie da się z tym nie zgodzić. Brakuje nam wyraźnie umiejętności, ale walecznością można nadrobić każde braki. Statystycznie mecz był już lepszy niż ten z Energą. Może nowy rok przyniesie też nową, lepszą grę. Na razie jednak fajerwerków brak. Należy też dziękować trenerom drużyn przeciwnych, że tak często rotują składem. Gdyby każdy grał z nami na maksimum swoich możliwości, to wyniki trzycyfrowe były by regularnością.

Następny mecz rozegramy z Matizolem Liderem Pruszków 12 stycznia o godz. 17.30 w hali powiatowej przy ul. Św. Jana. 


PTK: Gajda 15, Piestrzyńska 9, Bogacka 7, Błaszczyk 6, Sobczyk 4, Rozwandowicz 3, Krajewska 2, Okulska 2, Salska 1, Kowalska