Dziś w Żłobku Miejskim przy Piotra Skargi odmeldowały się 53 maluchy, z czego 14 z nich były to dzieci nowo przyjęte z rekrutacji z czerwca 2018 r.

– Łącznie przyjęliśmy 47 nowych maluszków. Najwięcej jest w grupie pierwszej – mówi Violetta Winiarska, dyrektor żłobka.

Docelowo do obu placówek przy Piotra Skargi i przy Moniuszki uczęszcza po 100 dzieci.

Rodzice sprawnie załatwiali dziś formalności i podpisywali umowy.

Pierwszy dzień w nowym miejscu nie był dla dzieci szokiem. Tylko jeden maluch rozpaczał. Reszta zniosła to dzielnie i zainteresowała się nowościami.

–  Tylko nasze panie opiekunki czują się trochę nieswojo, bo przez ten czas spędzony na Moniuszki, zżyły się z tamtymi opiekunkami – przyznaje dyrektor.

W żłobku odnowione zostały m.in. sale zabaw, łazienki. Pomieszczenia zostały przystosowane do maluchów. Mebelki są dopasowane do ich wzrostu, umywalki i toalety też, narożniki przy stołach i parapetach są zaokrąglone, zamontowane są ochraniacze przy zawiasach w drzwiach (by dzieci nie przytrzasnęły sobie paluszków). Choć największą atrakcją dla podopiecznych są nowe, kolorowe zabawki. Jest też specjalna sala, w której zamontowany zostanie projektor.

Dyrekcja nie ukrywa, że doprowadzenie placówki do takiego czystego stanu, wymagało wielu wyrzeczeń.

– Łatwo nie było, a bez wielu pomocnych nam osób, to by się nie udało. Dzięki spółdzielni socjalnej Zielone Pabianice mogliśmy nawet przewieźć wszystkie rzeczy. Porządki trwały tydzień, z przewiezieniem rzeczy z magazynu poradziliśmy sobie w jeden dzień – mówi Winiarska.

Na szczęście podczas przeprowadzki nie doszło do żadnych uszkodzeń. Wszystko poszło sprawnie.

Jest szansa, że efekt końcowy wynagrodzi rodzicom i maluchom niedogodności z jakimi musieli się mierzyć przez wiele miesięcy.

Zobacz też: Remont w żłobku już skończony

– Muszę przyznać, że rodzice, których dzieci uczęszczały na ten czas do placówki przy Moniuszki wykazali się ogromną cierpliwością – dodaje.

Dyrekcja zapowiada, że potrzebuje tydzień na odsapnięcie i adaptację w nowym budynku, a później bierze się znów do pracy.

–  Musimy jeszcze ułożyć z kostki wejście do żłobka –  dodaje Violetta Winiarska.