Ksiądz Andrzej Chmielecki pochodził z miejscowości Konary koło Zgierza, gdzie przyszedł na świat 18 lipca 1958 roku. Święcenia kapłańskie otrzymał w 1984 roku w Łodzi. Jedenaście lat później ukończył studia na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie.  Zanim objął probostwo w Pabianicach, był proboszczem parafii pod wezwaniem Zesłania Ducha Świętego w Łaskowicach, parafii św. Jana Chrzciciela w Kazimierzu koło Lutomierska i parafii św. Józefa w Jeżowie.

Przeczytaj też: Przez Covid - 19 zmarł proboszcz pabianickiej parafii.

Na probostwie w Kazimierzu zdobywał serca parafian (zwłaszcza dzieci), wystawiając „żywą szopkę”  z wielbłądami, lamami, źrebakami, strusiami i pawiami. Jednego roku chciał sprowadzić do szopki tygrysy z safari w Borysewie, ale tygrysica była zbyt agresywna, by pokazywać ją dzieciom.

W Łaskowicach za Pabianicami ks. Chmielecki zasłynął tym, że corocznie „czym chata bogata” witał pątników pieszej pielgrzymki łódzkiej na Jasną Górę. Przed tamtejszym kościołem  wystawiał stoły z kanapkami, ciastem i napojami. Proboszcz gromadził pamiątki. Za najcenniejszą w swych zbiorach uważał włos z głowy św. Maksymiliana Kolbego, podarowany mu w Niepokalanowie.

Do Pabianic ksiądz Andrzej Chmielecki przybył z parafii w Jeżowie koło Brzezin  – zaledwie dwa i pół roku temu. Zastąpił tu proboszcza Henryka Eliasza, który przeszedł na emeryturę. Taka była wola arcybiskupa Grzegorza Rysia. W Pabianicach nowy proboszcz chciał podnieść rangę kościoła św. Mateusza - by nasz najstarszy kościół stał się sanktuarium. Zabiegał o to u biskupów.

Był człowiekiem ciepłym, otwartym, życzliwym.