ad

17-metrowy pomnik Tadeusza Kościuszki  miał stanąć na środku łódzkiego Placu Wolności. Magistrat Łodzi długo poszukiwał firmy, która poradzi sobie z trudnym zamówieniem odlania w metalu dużej (ważącej 4700 kilogramów) postaci naczelnika. Chciały się tego podjąć cztery uznane firmy odlewnicze w Europie (z Wiednia, Paryża, Berlina i Warszawy), w tym słynna berlińska odlewnia Schulz & Holdefleiss.

Jednak po burzliwych negocjacjach magistrat zdecydował powierzyć prace inżynierowi Władysławowi Wagnerowi – wybitnemu polskiemu odlewnikowi, który uczył w Pabianicach. Inżynier Wagner zobowiązał się wykonać pomnik w nowych i świetnie wyposażonych warsztatach Szkoły Rzemieślniczo-Przemysłowej przy ul. Tuszyńskiej (obecnie ul. Piotra Skargi), z pomocą swych uczniów. Umowę zawarto w lutym 1928 roku.

Inż. Władysław Wagner (rocznik 1865) był doświadczonym odlewnikiem (synem warszawskiego odlewnika). Swe 47-letnie doświadczenia zdobywał w hutach Petersburga i Moskwy, gdzie był współtwórcą pomników Aleksandra Puszkina, carycy Katarzyny II i księcia Michaiła Kutuzowa, cara Aleksandra II.

Od 1907 roku do emerytury pracował  jako dyrektor fabryki maszyn i odlewni żelaza Józefa Johna w Łodzi. Stamtąd przyjechał do szkoły rzemieślniczej w Pabianicach (dzisiejszy Zespół Szkół nr 1), gdzie został kierownikiem odlewni. W tamtych czasach odlewnie metali miały tylko 3 warsztaty polskich szkół zawodowych: w Lublinie, Białymstoku i Pabianicach.

W cokół pomnika Kościuszki chciano wmontować płaskorzeźby, zaprojektowane przez artystę Mieczysława Lubelskiego.

Płaskorzeźby przedstawiały przysięgę na krakowskim Rynku, Kościuszkę z George Washingtonem, Kościuszkę z kosynierem Bartoszem Głowackim i akt podpisania Uniwersału Połanieckiego. Te płaskorzeźby również odlewano w Pabianicach.

W Wikipedii jest na ten temat wzmianka: „Odlewy posągu naczelnika oraz płaskorzeźby cokołu powstały w Szkole Rzemiosł w Pabianicach pod kierunkiem inż. Władysława Wagnera, z materiału zakupionego za składek społecznych. Trzon wykonała firma J. Tyller, a płyty miedziane, wraz z montażem,Stocznia Gdańska”.

Uczniowie w odlewni z inżynierem Władysławem Wagnerem, 1929 rok.

To tutaj - w szkole przy ulicy Tuszyńskiej (Piotra Skargi) powstawał pomnik Kościuszki.

Kawał dobrej roboty

Prace szkolnych odlewników niemal codziennie obserwowali łódzcy inżynierowie z komitetu budowy pomnika Kościuszki. Z ich raportów emanuje podziw dla precyzji i znakomitej organizacji robót w Pabianicach. Po odlaniu pierwszej płaskorzeźby (latem 1929 roku) dziennik „Hasło Łódzkie” napisał: „Odlew wypadł pierwszorzędnie, tak że twórca pomnika, inż. Lubelski, nie znajduje słów uznania dla kierownika, inż. Wagnera, bowiem otrzymany odlew przeszedł jego najśmielsze oczekiwania”.

Postępy prac w warsztatach Szkoły Rzemieślniczo-Przemysłowej szczegółowo relacjonowała „Ilustrowana Republika”.

W sierpniu 1929 roku napisała: „Pośrodku wielkiej hali, pełnej narzędzi, form, dźwigów, hałasu motorów elektrycznych oraz pasów transmisyjnych, widnieje duży, czworokątny nasyp obmurowany - coś na kształt dużej mogiły. Ale - nie jest to mogiła. Spoczywa w niej jedynie forma czekająca na płynny, rozpalony metal. Jest to forma płyty, przedstawiającej Washingtona. Opodal stoi duży piec o niezwykłych kształtach. W piecu tym wre i huczy - topi się w nim bronz.

Działalność motoru elektrycznego ustaje, w hali odlewniczej robi się cicho. Pod piec zajeżdża na szynach mała wagonierka - drzwiczki pieca zostają otwarte i wylewa się z nich do wagonierki płynny bronz (pisownia oryginalna).

 

Uczniowie i pomocnicy mistrza, uzbrojeni w długie drewniane pałki, stoją, dookoła i mieszają, i cedzą rozpaloną masę. Piec opróżnił się - teraz zbliżają się kolejno do wagonierki pary uczniów niosących na długich noszach jakby lektyki, naczynia metalowe. Każda para otrzymuje do swego naczynia porcję rozpalonego bronzu i udaje się na wyznaczone z góry miejsce przy formie.

Po chwili wszystko jest już gotowe. U wezgłowia wisi na potężnym kranie wagonetka mieszcząca w sobie resztę rozpalonego metalu. Przy niej zajmuje miejsce prezes Wagner. Wśród ogólnego napięcia rozlega się komenda Wagnera: Lać!

Jednocześnie z czterech wielkich naczyń oraz wiszącej wagonetki wlewa się do „mogiły” przez 5 otworów lawa rozpalonego, buchającego bajecznie kolorowemi płomieniami, płynnego bronzu. Cała procedura „lania” trwa zaledwie 2-3 minuty. Bronz syczy, pryska ogniem na wszystkie strony, uczniowie pod komendą mistrza uwijają się żwawo, wtłaczając resztki płynnego a nieposłusznego miejscami żywiołu długimi pałkami do otworów. Odlew skończony. Dopiero po kilkunastu godzinach „mogiła" zostanie otwarta - ciężkie wieko jej podniesione zostanie przez dźwigar i ogromna płyta - płaskorzeźba Washingtona, ujrzy światło dzienne”.

Wagnera i jego młodych pomocników wychwalał także inż. Paweł Sperr, kierownik budowy pomnika. W „Głosie Porannym” kierownik stwierdził: „Duże rozmiary figury wymagały urządzenia specjalnego warsztatu i bardzo doświadczonych sił fachowych. Jesteśmy nadzwyczaj zdumieni i uradowani, że tak piękny odlew został wykonany bez zarzutu we własnym kraju, przez rodaka. Również prof. Lubelski, który był początkowo zdania, że jedynie w Paryżu mógłby być sporządzony odlew naszego pomnika - stwierdził, że lepsze wykonanie trudno sobie wprost wyobrazić”.

Lata 30. zeszłego wieku: uczniowie szkoły przemysłowej w Pabianicach, foto. archiwum

Vivat uczniowie z Pabianic!

W dniu odsłonięcia pomnika Tadeusza Kościuszki (14 grudnia 1930 roku) „Głos Poranny” wydał drukiem dodatek okazjonalny, w którym zamieścił wywiad z inżynierem Wagnerem. Kierownik szkolnej odlewni powiedział: „Prace odlewnicze zakończone zostały w terminie - bez udziału cudzoziemców, do sprowadzenia których zobowiązał mnie magistrat Łodzi. W pracy byli mi pomocni jedynie moi uczniowie w pabianlckiej szkole rzemiosł, którzy przy tej robocie wzbogacili swe wiadomości fachowe tak, że niektórzy z nich są już wykwalifikowanymi odlewnikami”.

Dziennik podał, że „pan Wagner dochód osiągnięty ze swej pracy przeznaczył w całości na rzecz pabianickiej szkoły rzemiosł, nie zatrzymując dla siebie ani jednego grosza”.

Pisząc o zakończeniu prac, „Głos” zauważył: „Jest to wielki dzień dla szkoły rzemiosł w Pabianicach, której warsztaty, wyprzedzając zagraniczne firmy, zbudowały dzieło, które będzie chlubą Łodzi, sławą polskiego rzemieślnika i społecznych szkół zawodowych. O tym winni pamiętać nie tylko łodzianie, ale i cała Polska”. A rzeźbiarz Mieczysław Lubelski dodał: „Odlewów tych nie wykonałyby lepiej żadna firma zagraniczna”.

Na uroczystość odsłonięcia pomnika Kościuszki przyszło od 30 tysięcy do 60 tysięcy osób (według szacunków łódzkiej prasy). Dziennik „Republika” pisał: „Jest to bodaj najpiękniejszy z pomników Kościuszki, ustawionych w szeregu miast polskich”.

Dziewięć lat później, nocą z 10 na 11 listopada 1939 roku, hitlerowcy wysadzili pomnik dynamitem. Resztki cokołu rozbili młotami, a odlewy wywieźli do huty. Na Placu Wolności pojawił się wielki obelisk ze swastyką. Pomnik naczelnika odbudowano dopiero w 1960 roku.

 

Teraz dla Warszawy

Wieści o doskonałej robocie odlewników z Pabianic szybko rozeszły się po kraju. Wkrótce Szkoła Rzemieślniczo-Przemysłowa dostała zlecenie na wykonanie elementów warszawskiego Pomnika Lotnika. Przyjęła je. Pomnik odsłonięto w 1932 roku na Placu Unii Lubelskiej.

Jego replika stoi dziś przy ulicy Żwirki i Wigury.

Najciekawsza była oferta z Gdyni. Tamtejszy komitet budowy Pomnika Wdzięczności nalegał, by warsztaty „Kilińskiego” podjęły się odlania największego pomnika w Polsce, który miał stanąć na brzegu morza. „Będzie to kolos na wzór statuy Wolności w Ameryce” – pisała „Ilustrowana Republika”. Do realizacji tych planów nigdy nie doszło.

Nieco później Ministerstwo Poczt i Telegrafów zamówiło w szkolnych warsztatach brązowy odlew największej w Polsce figury Matki Boskiej z Dzieciątkiem. Ustawiona na wysokim cokole figura została odsłonięta w 1936 roku w podwarszawskich Babicach, na świeżo zbudowanym osiedlu dla pracowników służby łączności.

Łódzki magistrat zlecił szkole wykonanie żeliwnych odlewów wielu elementów budowanej w tym mieście sieci kanalizacyjnej, w tym drzwiczek, studzienek, zasuwek, kranów. Prace te wykonywano w trybie ekspresowym, na dziennych i nocnych zmianach.

Pomnik Lotnika na placu Unii Lubelskiej w Warszawie - dzieło pabianickiej szkoły

… i dla Pabianic

Były też zlecenia z Pabianic. 12 listopada 1933 roku przed kościołem św. Mateusza stanął Pomnik Niepodległości, dedykowany obrońcom ojczyzny 1914-1920. Zaprojektował go rzeźbiarz Mieczysław Lubelski, a figurę legionisty (wysokości 2,7 m) odlały warsztaty Szkoły Rzemieślniczo-Przemysłowej.

Ich dziełem jest także popiersie króla Władysława Jagiełły w Tuszynie i pomnik Chrystusa Króla (replika dzieła duńskiego rzeźbiarza Bertela Thorvaldsena) na grobowcu fabrykantów Enderów w Pabianicach.

Dla kościoła św. Floriana szkoła odlała 3 dzwony. Największy z nich ważył 370 kg. Był na nim wizerunek św. Floriana, herb Pabianic, godło strażaków i napis: „Byt swój zawdzięczam obywatelom miasta Pabianic, staraniem rektora Kaplicy ks. Wacława Trzcionki. Poczełem istnienie dnia 5 maja 1929 roku”.

 

Poświęcenie Pomnika Niepodległości w Pabianicach, listopad 1933 roku

Najlepsza szkoła w Polsce

„Tłuste lata” pabianickiej szkoły rozpoczął rok 1933. Wtedy to wpłynęło kolejne zamówienie państwowe. Dla elektrowni w Warszawie i Kaliszu szkolne warsztaty miały robić słupy z lampami ulicznymi, podziemne złącza (mufy) i mechaniczne ruszty do spalania miału. Niedługo potem Ministerstwa Poczt i Telegrafów zamówiło uliczne szafki telefoniczne, złączki telefoniczne, słupołazy dla monterów i żeliwne pokrywy ulicznych włazów.

Złotym interesem była też masowa produkcja śrub.

Zapoczątkowało ją kupienie w Szwajcarii nowoczesnego automatu firmy Tornos do wyrobu drobnych śrub. Gdy automat sprowadzono do Pabianic, inżynierowie i technicy z warsztatów rozebrali go i… skopiowali. Po roku mieli 10 bardzo wydajnych urządzeń. Każdy taki automat obsługiwały 3 osoby. Wkrótce warsztaty robiły miesięcznie 80.000 precyzyjnych śrub do radioodbiorników.

Dla własnych potrzeb produkowano skonstruowane w szkole tokarki pociągowe, automaty tokarskie i szlifierki bezkłowe. Bilans księgowy dowodził, iż wartość szkolnego majątku wzrosła stukrotnie: z 12 tysięcy złotych w 1925 roku do 1 miliona 200 tysięcy złotych w 1938 roku.

Za czasów dyrektora szkoły Franciszka Tymienieckiego powstała bursa dla 40 zamiejscowych chłopców. Uczniowie drugich i trzecich klas mogli odpracować czesne w warsztatach. Robili to po lekcjach. Za dzieci urzędników państwowych czesne wpłacał skarb państwa.

Warsztaty podejmowały się odpłatnych napraw maszyn przędzalniczych z pabianickich, łódzkich i zgierskich fabryk. Montowały stojaki do nawojów, tokarnie, piły tarczowe, szlifierki, prasy śrubowe i młynki do kawy. W odlewni wykonywano zamówienia z żeliwa, brązu i mosiądzu. Miesięcznie odlewano do 40 ton metali. Pabianicki „Kiliński” był wówczas jedyną szkołą w Polsce mającą własną odlewnię.

Roman Kubiak

PRZECZYTAJ INNE ARTYKUŁY TEGO  AUTORA:

Katastrofa samolotu pod Pabianicami. Zginęli wszyscy pasażerowie i cała załoga

Ten wirus zabił tysiące. A zaczęło sie podobnie jak z koronawirusem

100 milionów dolarów czeka na pabianiczanina!

Ogromny spadek dla rodziny z Pabianic?

Gdy pabianiczanie płynęli do Brazylii. Za chlebem

Jak szynka z Pabianic podbiła Stany Zjednoczone

Będzie wymiana pieniędzy: za 100 starych złotych - tylko 1 zł

Co Adolf Hitler robił w Pabianicach we wrześniu 1939 roku?